Tarrus Kingsloey [ZM]
Administrator
Dołączył: 20 Lip 2006
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:14, 11 Maj 2007 Temat postu: A teraz takie niezobowiązujące opowiadanko ;) |
|
|
"Śmierć.Słowo tak dobrze nam znane,a jeszcze tajemnicze.Śmierć jest końcem początku,zaczęciem nowego życia,w nowym,lepszym świecie.Miliony molekuł traci wtedy swoje znaczenie,biliony atomów zbijają się w masę energii,ciało upada,a dusza prowadzi w peletonie złoczyńców,morderców,gwałcicieli,świętych,dobrych,złych,uczciwych i krętaczy.Ostatecznie człowiek wygrywa w biegu zwanym życiem,któremu sędziuje Bóg."
Selvan siedział na łóżku.Solidne,dębowe oparcie stanowiło znakomitą ochronę przed upadkiem.Łóżko było w nieładzie,walały się poduszki,koce,a w lewym górnym rogu znajdowała się zmięta kartka.kartka ze słowami,które przczytaliście na początku.Pokoik był mały.Nie wyróżniał się niczym szczególnym-zwykła,wiejska,elficka izba ograniczona nie ścianami,lecz umysłami ludzi w niej mieszkających.Selvan siedział pośrodku tej izby i myślał.Nie można powiedzieć,że był brzydki.W sumie miał dość smukłą sylwetkę,delikatne rysy twarzy,które zaostrzały nieco blizny,najwidoczniej dosyć stare,świecące się pod światłem,jak dwa noże.Selvan myślał.Myślał o samobójstwie.Był zdumiony swoim zachowaniem-nigdy nie zbierało mu się na takie przemyślenia,ale jednak nadszedł ten pierwszy czas.Ścisnął pięść.Czoło było mokre od potu,który spadał jak łzy niewinnego na posadzkę.Kąciki oczu drżały,kąciki ust powoli opadały,tak jak opadał oddech.Fala gorąca ogarnęła jego ciało.Jednak nie było to przyjemnie ciepełko,raczej palące swoistym ogniem,drażniące skórę,nerwy i wnętrzności,wypalające czarne dziury w ciele Selvana.Na żołądku ciiążył mu głaz,którego nie mógł zdjąć.Nie miał już siły.Czuł się ściśnięty,było mu ciasno we własnym ciele.Poszedł do kuchni po nóż.Nie spodziewał sie jakiejkolwiek pomocy,bo nie było komu reagować.Ostrze noża wyglądało jak wiadro wody w upalny dzień-jedyny ratunek,jedyna ucieczka od bólu i cierpienia.Spojrzał po raz ostatni na swój pokój.Zacisnął zęby,rozluźniając powieki.Ślina nie mogła przejść mu przez gardło.Wstrzymał oddech.Powoli,nie omijając żadnej żyłki przejechał nożem po przegubie.Krew uszła z niego,jak ostatni oddech walczącego o wolność.Ostatni oddech...A ostatnią myślą,był potomek.Co mu zostawił?Smutek,drewnianą chatę stojącą pośrodku lasu,pamiętnik i pomięta kartka.Kartka z ostatnim tchnieniem milczącego rewolucjonisty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|